Czym zająć dziecko, gdy gotujesz?

Mój największy problem – próbuję gotować a moja córcia wisi na moich nogach, krzyczy opa opa (co oznacza podnieś mnie mamo) i nie sposób wykonać żadnego ruchu. Gdyby chociaż stała stabilnie, ale gdzie tam! Za dużo w niej energii! Nieustannie próbuje się podciągać, by koniecznie sprawdzić, co mamy dzisiaj w garnuszku, a w najgorszym wypadku traci równowagę, pada plackiem na podłogę i wybucha płaczem! I z jednej strony rozumiem ją doskonale, bo jeśli odziedziczyła po mamie miłość do gotowania, to nic dziwnego, że instynktownie wyczuwa to, co dobre i stara się być tego częścią. Z drugiej jednak strony, jestem uwięziona między blatem kuchennym a kuchenką i żal mi też strasznie tego małego człowieka, że nie może mi jeszcze aktywnie pomagać. Ale wszystko przyjdzie z czasem, trzeba być cierpliwym.

Znacie tę historię o mamie, powtarzaną czasem w salach zabaw, która nie wiedząc już jak zabawić swoją pociechę, w akcie totalnej desperacji wysypała mąkę na podłogę? I co? I podobno był spokój przez blisko 30 minut! 30 minut! Wyobrażacie sobie? Ja bym się nie odważyła, bo moja córeczka jest wszystkożercą i bałabym się, że mogłaby się zadławić, ale rozumiem tę mamę i potrafię postawić się na jej miejscu. Odkąd jestem z moją córcią w domu nieustannie próbuję w trakcie dnia znaleźć choć kilka chwil takich prawdziwie dla siebie. Nie mówię tu o czasie, gdy Mała drzemie a ja w popłochu wstawiam pranie, sprzątam porozrzucane zabawki czy robię zakupy przez internet. Mam na myśli czas, w którym mogłabym bez pośpiechu robić to, co kocham. W moim przypadku jest to gotowanie, ale doskonale rozumiem, że każdy z Was marzy o czymś innym.

Mam dziś dla Was kilka rad (całkiem zwyczajnych, bo nie jestem ekspertem a mamą taką jak Wy) jak zabawić dziecko by znaleźć kilka chwil na przygotowanie dla niego posiłku. Czasem wymaga to sporego nagimnastykowania się, czasem gdy nie ma innej możliwości bez wyrzutów sumienia podajemy w zastępstwie słoik, a czasem gotujemy zupę, danie główne na dziś, jutro i pojutrze i przygotowujemy super deser.

Nawet gdy gotuję muszę mieć córcię na oku. Nigdy nie miałam kojca, do którego mogłabym odłożyć Małą, ale zakładam, że skoro nie sprawdziło się u nas łóżeczko turystyczne, które miało pełnić tę funkcję, to i nie sprawdziłby się prawdziwy kojec. Umówmy się też na wstępie – jesteśmy w obrębie kuchni i do dyspozycji nie mam tony zabawek. Nie ogranicza mnie natomiast moja wyobraźnia, co oznacza, że zabawiam córeczkę wszystkim, co bezpieczne, a jednocześnie dla niej interesujące. Może choć część z tych rzeczy zainspiruje Was i pokaże, że chciec to móc. Gdy w grę wchodzi gotowanie dla dziecka, to wszelkie środki są dozwolone! 🙂

1. Sitko + makaron + drewniana łyżka. Super się sprawdza i zachęca dziecko do wspólnego gotowania. Na koniec zawsze pytam córeczkę, co ugotowała a ona ma wtedy taką dumę wypisaną na twarzy 🙂 moja mała kuchareczka 🙂

2. Miarka + kubeczek + odrobina wody. Odrobina naprawdę wystarczy! Eksperymenty z wodą, mimo iż przeważnie kończą się tak samo (woda w najlepszym przypadku wylana na podłogę, w najgorszym na wszystkie ubrania), potrafią zdziałać cuda!

3. Garnki różnej wielkości + dwie drewniane łyżki. Inaczej mówiąc – zajęcia muzyczne. Garnki odwracamy dnem do góry i pozwalamy dziecku na perkusyjne szaleństwo. Ten sposób polecam jedynie odpornym na hałas 🙂

4. Folia aluminiowa + papier śniadaniowy + serwetki. Moja córeczka bardzo lubi różne faktury, wszystko dotyka i wciąż wszyskiemu się dziwi. U nas w domu pierwsza część zabawy to dotykanie i badanie danych materiałów (folią jest zawsze najciekawsza), drugi etap to destrukcja a trzeci – końcowy – polega na wyrzuceniu papierów do śmietnika. Niby nic, ale 10-15 minut zabawy macie jak w banku.

5. Woreczki strunowe + makaron. Dziwne, ale działa. Dziecko najpierw wkłada przedmioty (np makaron) do woreczka, następnie zamyka woreczek (to może potrwać…), a na koniec wszystko wyjmuję i zabawa zaczyna się od początku.

6. Silikonowe przedmioty. Szybko się nudzą, ale są bezpieczne i przy odrobinie fantazji z Waszej strony potrafią zająć dziecko. My najczęściej bawimy się w paszcze krokodyla, gdzie rolę paszczy pełni silikonowa łapka kuchenna (są nawet takie specjalne łapki, które wyglądają jak głowa pieska, itp).

7. Mąka ziemniaczana z wodą, czyli tzw ciecz nieniutonowska. U nas w proporcji 1:1 bądź odrobinę z przewagą mąki ziemniaczanej. Nie potrzeba żadnej dodatkowej reklamy. Mega!

8. Stare rolki po papierach kuchennych+  sznurek + makaron. My bawimy się ten sposób, że córcia przekłada przedmioty przez rolkę. Niekiedy także rolka pełni rolę lunety bądź, z przełożonym i zawiązanym sznurkiem – torebki.

9. Nowe woreczki z przyprawami. Ryzykowne, ale cel uświęca środki. U nas najlepiej sprawdza się woreczek z zielem angielskim i liśćmi laurowymi. Od razu ostrzegam, że trzeba uważać, by dziecko nie otworzyło przyprawy i nie zadlawilo się zawartością. Zabawa u nas sprawdza się tylko do momentu w którym córcia używa woreczków jak grzechotki, czyli do pierwszego otwarcia.

10. Na końcu mój absolutny hicior! Zmywarkowy pojemniczek na sztućce! Nie wiem co w nim jest niezwykłego, ale zapewniam Was, że ma tę moc. Córka w nieskończoność otwiera i zamyka kratki na sztućce. Czasem coś chowa do środka, a czasem po prostu jak w obrazek wpatrzona siedzi i prowadzi nad nim medytacje.

A jakie są Wasze sposoby na zabawienie dziecka, gdy musicie zrobić coś ważnego? Z niecierpliwością czekam na Wasze pomysły!

2 komentarze Dodaj własny

  1. ann pisze:

    Daję dziecku pokrojoną gruszkę, ogólnie coś do zjedzenia i wtedy gotuję.
    Gazetki z bonprixa uwielbia przeglądać
    Z przyprawami u nas się sprawdzaxD
    Butelki z napojami, te co jeszcze nie były otwierane.
    Mamy problem, bo nie da się go odciągnąć od mikrofalówki O_o

    Polubienie

  2. sabi pisze:

    Ja daje ziarenka słonecznika.. mała ćwiczy metodykę mała, przy okazji zje zdrowe tłuszcze i uczy się wkładać pokarm do buzi ☺ poza tym wszelkie kuchenne dziwactwa tj przeciskacz do czosnku, foremki do ciasteczek, papilotkami do muffinek itp ☺ przyprawy w oryginalnie zamkniętych opakowaniach- wkładanie i wyciąganie z pudełka.

    Polubienie

Dodaj komentarz